Blog | aktualności | Inspiracje
Regularne i duże dawki dopaminy dostarcza mi to, że robię rzeczy istotne i przydatne. Daje mi ją sprawczość i to, że moja praca robi różnicę, ma znaczenie, ponieważ tworzy realną wartość dla klienta. Rozwijam, naprawiam, nawiguję w kierunku wzrostu. Moją pasją jest żeglarstwo i jest nią biznes.
W żeglarstwie jest sporo analogii do zarządzania firmą: najmniej wymagające dla żeglarza jest pływanie z wiatrem: żagle są wypełnione i kurs stabilny. Spokój, prawie monotonia.
Nie zawsze jednak płynąc z pełnym wiatrem dopłyniemy do portu docelowego. Płyniemy tam gdzie nas wiatr zaprowadzi, a nie tam, gdzie chcemy. Czasem miejsce, do którego chcemy dopłynąć jest zupełnie gdzie indziej niż niesie nas wiatr, może nawet zupełnie w przeciwnym kierunku.
W biznesie wiele firm „płynie z wiatrem”. Ale to właśnie bardziej wymagające nawigowanie, gdy wiatr wieje nam w oczy – o ile dopłyniemy do celu – dostarcza nam dużo więcej przyjemności.
Skoro piszę, że przyjemność mi sprawia nawigowanie spółek w kierunku wzrostu, zacznijmy od ustalenia co to jest nawigacja. Otóż w skrócie jest to proces, którego celem jest bezpieczne doprowadzenie obiektu do punktu przeznaczenia z uwzględnieniem nałożonych ograniczeń.
Nawigacja odpowiada na pytanie „gdzie jesteśmy” i jak płynąć omijając po drodze wszelkie niebezpieczeństwa by w końcu osiągnąć punkt docelowy, czyli jak wytyczyć właściwy kurs.
Kapitan Adam Woźniak[1], były regatowiec, wskazał w klarowny sposób trzy nierozłączne, powtarzające się cyklicznie fazy w strukturze procesu nawigacji:
1/ planowanie ruchu obiektu (przed i podczas rejsu),
2/ sterowanie ruchem (realizacja kolejnych, zaplanowanych etapów),
3/ kontrola ruchu i pozycji obiektu.
Na każdym z tych etapów analizujemy i uwzględniamy warunki żeglugi, w tym warunki pogodowe, dzielność jachtu, załogę, konstrukcję i wyposażenie.
Analogicznie w projektach, które realizuję rozpoczynam od analizy i audytu spółki, identyfikując problem. Potem przechodzę do wytyczenia kursu: rekomendacji i dokładnego określenia pożądanego efektu docelowego oraz planowania (z uwzględnieniem zespołu i zasobów, jakie spółka ma do dyspozycji). Następną fazą jest wdrożenie, czyli bezpieczne, systematyczne, krok po kroku przeprowadzenie spółki z punktu wyjściowego do docelowego. W trakcie i na końcu projektu kontroluję efekt, sprawdzam, koryguję, „cumuję” i zostawiam „klar” na pokładzie. Zostawiam też zespół, czy też załogę, która już wie, jak poradzić sobie beze mnie.
Pisząc ten tekst nie mam zamiaru nikogo uczyć ani żeglarstwa, ani biznesu. Liczę na to, że przeczyta go ktoś, kto ma pewną wiedzę i umiejętności, albo przynajmniej zrozumienie w obu obszarach. Chciałabym raczej podzielić się inspiracjami i doświadczeniem nie po to by przekazać techniczną wiedzę, ale by pomóc Wam czerpać większą radość z żeglowania i z tworzenia biznesu. Osobiście uważam, że radość rośnie, gdy wiemy jak coś działa, jakimi prawami się rządzi, jakie zależności implikuje i dlaczego tak jest. Bez takiej wiedzy rzeczy, które widzimy są tylko fajne, ale prawdziwej radości nie dają.
Katarzyna Sobańska-Helman, 22/04/2022 r.
[1] Kapitan Adam Woźniak, Kapitan jachtowy, były regatowiec i wieloletni pracownika dydaktyczny AWFiS w Gdańsku (Zakład Żeglarstwa i NCŻ), wieloletni Komandor Yacht Clubu „Stal” w Gdyni.
BeOnBoard
www.beonboard.pl
tel.: +48 606 957 998